Bangkok to miasto kontrastów. Można tu spotkać dwa skrajne światy. Od nowoczesnego i ekskluzywnego w którym wylewa się przepych do największej, skrajnej biedy. Od dzielnic wypełnionych współczesną architekturą, szklanymi drapaczami chmur i markowymi sklepami po dzielnice brudne, śmierdzące i przepełnione ludźmi mieszkającymi na ulicach gdzie szczur na nikim nie robi wrażenia. Dla mnie osobiście większe wrażenie zrobił drugi świat. Ten biedny, tradycyjny i zarazem niepowtarzalny gdzie życie toczy się na ulicach, gdzie możesz zjeść i kupić praktycznie wszystko, gdzie wszędzie unosi się zapach tajskiego jedzenia. Kiedy po wylądowaniu pierwszy raz wyszedłem na ulicę poczułem mocną adrenalinę 🙂 Upał, wilgotność i specyficzny zapach wspólnie tworzyły swoisty zaduch. Ciężko się przez to oddychało, ale szybko przyzwyczaiłem się do tego. Zamieszkaliśmy w dzielnicy Banglamphu, której centrum jest słynna ulica Khao San Road. Mnóstwo turystów, knajpek i ulicznych barów z tajskim jedzeniem oraz straganów gdzie można kupić różnego rodzaju „wynalazki” czytaj pamiątki 🙂 Nasz hotelik był jakieś 200 m od Khao San Road zatem każdego wieczoru można nas tam było spotkać. Continue reading
Translate:
-
Najnowsze wpisy
- Szanghaj – uroki zabytkowej starówki
- Pudong – ikona gospodarczego giganta
- Szanghaj – prawdziwa Perła Wschodu
- Shaolin – spełnienie marzeń z dzieciństwa
- Mark Knopfler – Koncert
- Zhengzhou – odmienność miasta na prowincji
- Świątynia Lamy – pokój i harmonia buddyzmu
- Wielki Mur Chiński – potęga historii
- Pekin – nocne kolory ulicy Wangfujing
- Zakazane Miasto – poczuć się jak chiński cesarz.
Kategorie
Archiwa
Zaprenumeruj ten blog przez e-mail